Jako konsumenci lubimy mieć wybór. Doceniamy, kiedy na półce mięsnej możemy znaleźć lokalne produkty. Czujemy się odpowiedzialni, by wspierać polskich producentów i mamy przyjemność testowania smaków z Warmii, Mazur czy Podbeskidzia. Rodzinne, polskie zakłady mięsne stoją przed wyzwaniami jakie stawia przed nimi rynek. Dalszy rozwój swojej sieci sklepów własnych wobec trudności z personelem, wobec ograniczeń związanych z pandemią i rosnącego znaczenia sieci handlowych w codziennych zakupach, są przyczyną wielu nowych pytań i dylematów.
Jak wobec dotychczasowego doświadczenia i dynamiki zmian rynku dalej rozwijać firmę? Czy jako zakład rodzinny, mający w swoim DNA niezależność i tradycję podołamy współpracy z sieciami, gdzie kontraktacja terminów, ilości i cen są kluczowymi elementami? Czy mentalnie taki kierunek rozwoju jest do zaakceptowania przez nasz zespół?
Marzena Krakowska – Dyrektor Zakładu Mięsnego Lenarcik
Niejednokrotnie doświadczyłam, że bez zaangażowanego zespołu nic „samo się” nie rozwinie. Ponad 20 lat doświadczenia utwierdza mnie w przekonaniu, iż uważne wsłuchiwanie się w głos swoich pracowników jest jedyną drogą do wprowadzania zmian. Bez ludzi ani rusz, bez wspólnego celu, odwagi i wiary, że podołamy. Codzienna energia i optymizm napędza nas do wprowadzania nowego, które z kolei gwarantuje rozwój. Co mnie osobiście napędza w codziennej pracy? Możliwość udziału w rozwoju firmy, doświadczania tego, że jesteśmy zespołem, który wie dokąd zmierza i zna wartości firmy. Nasi pracownicy to często kolejne pokolenie mieszkańców okolicznych miejscowości, znamy się i współpracujemy od wielu lat razem. W ubiegłym roku zastanawialiśmy się nad dalszą strategią rozwoju naszego zakładu. 30 lat historii zobowiązuje wobec pracowników i konsumentów. Wprowadzenie zewnętrznego, doświadczonego technologa to zupełnie nowy model współpracy. Podjęliśmy to ryzyko i już dziś wiemy, że taka współpraca przynosi wymierne efekty. Codziennym wyzwaniem jest dla mnie zachowanie specyfiki firmy rodzinnej i równoczesna dyscyplina, organizacja i większa skala produkcji z jaką wiąże się praca z sieciami.
Jakie obserwacje i doświadczenia zawodowe dał mi ostatni rok? Jednym z projektów, które realizuję jako „technolog z outsorcingu” to współpraca z Zakładem Mięsnym Lenarcik. Bardzo się cieszę, że firma może czerpać z mojego dotychczasowego doświadczenia i mogę uczestniczyć w ważnym etapie rozwoju zakładu. Jakie elementy w tym projekcie są kluczowe z punktu widzenia technologa? Cierpliwość, jasna komunikacja z zespołem i doświadczanie „że wspólnie podołamy i że jednak można inaczej”. Wprowadzamy kolejne zmiany małymi krokami, ciągle mając na uwadze tożsamość firmy rodzinnej, ceniącej indywidualne talenty i z pokorą podchodzącej do tradycji. Zwiększenie wolumenu produkcyjnego przede wszystkim wpływa na optymalny podział kosztów stałych. Większa ilość jednego asortymentu to pole do popisu w optymalizacji procesów i osiągania maksymalnych wydajności. Istotna jest taka organizacja procesów i samego funkcjonowania firmy, aby z jednej strony być stałym dostawcą sieci, a z drugiej zachować naturalne środowisko rodzinnego zakładu mięsnego.
To bardzo ważne założenie dla współpracy, które na wstępie projektu zdefiniował Pan Lenarcik – założyciel firmy, obchodzącej w tym roku jubileusz 30-lecia działalności.
Sławomir Lenarcik – właściciel Zakładu Mięsnego Lenarcik
Od początku prowadzenia własnej firmy naturalnym był dla mnie rozwój. Obserwując rosnące znaczenie sieci w dystrybucji produktów mięsnych oraz zmiany w przyzwyczajeniach konsumentów, nieodzownym krokiem dla rozwoju naszej firmy było rozpoczęcie współpracy z sieciami. Jak każdy właściciel, który zakład firmuje swoim nazwiskiem, jakość produktów i bezpieczeństwo były, są i pozostaną dla mnie najważniejsze. Dlatego też w tym obszarze nie ma dla nas kompromisów. Jestem niezmiernie dumny, że konsument sieci może znaleźć na półce z kiełbasami naszą palcówkę – wyprodukowaną metodą tradycyjną, na bazie własnej receptury przypraw.
Mieliśmy świadomość odpowiedzialności jaka na nas spoczywa wobec naszych pracowników i wiernych klientów sklepów firmowych. Rozpoczęcie współpracy z siecią to dla zakładu mięsnego kolejny etap rozwoju, konieczność zmian w planowaniu, organizacji, budowaniu odpowiedzialności i świadomości załogi. Właściciele firm rodzinnych znają doskonale historie, kiedy to rozpoczęcie współpracy z siecią wcale nie przyczyniło się do rozwoju firmy. Oczywiście negocjacje i sama kooperacja z sieciami to zupełnie inna specyfika. To czym kieruję się na co dzień, to przeświadczenie, że nic nie musimy na siłę i za wszelką cenę. Takie założenie pomaga zachować rozsądek, kiedy widzimy wielki wolumen w potencjalnym zamówieniu, wobec twardo negocjowanych warunków, takich jak cena czy terminy dostaw. Docelowo zamierzamy kolejne asortymenty sukcesywnie wprowadzać na półki sieci. To co jest dla nas niezmiernie ważne, to smak i jakość naszych wyrobów. Ich wyjątkowość doceniło jury podczas ostatniego Kongresu MEATing, gdzie w konkursie „To mi smakuje! – Eksperci rekomendują” dwa nasze produkty – Kiełbasa Palcówka oraz Schab Gotardzki – zdobyły pierwsze miejsca w dwóch kategoriach: Produkt Innowacyjny oraz – Mój hit.
Rozwój współpracy z sieciami dla zakładu, który dotychczas głównie koncentrował się na rozwoju sprzedaży do sklepów własnych, wiąże się przede wszystkim ze zmianami w organizacji i planowaniu. Zakład stanął przed wieloma wyzwaniami, jednym z nich była np. rewolucja na paczkarni wyrobów gotowych. Wprowadziliśmy pakowanie w kartony, zoptymalizowaliśmy sposób pakowania i wdrożyliśmy nowe normy pracy. Głównym celem jest ciągła poprawa efektywności, pracujemy nad tym, jak w krótszym czasie, przy tych samych zasobach, wyprodukować na czas większy wolumen produktów. Wprowadzenie nowego sposobu organizacji produkcji, harmonogramowania pracy i samej komunikacji pomiędzy poszczególnymi zmianami i brygadami, pozwoliły na poprawę efektywności.
Obecnie stoimy przed wyzwaniem zaprojektowania i wdrożenia nowego, zintegrowanego systemu informatycznego. Istniejące oprogramowanie nie spełnia wszystkich funkcji, niezbędnych na obecnym etapie rozwoju zakładu.
To, czego nauczyła nas dotychczasowa współpraca, to zmiana w mentalności i postawach zespołu. Wprowadzane zmiany już nie są takie nierealne, a kadra menadżerska jest otwarta na testowanie nowych metod.
Bezpośrednia współpraca z zarządem firmy rodzinnej osobiście jest dla mnie bardzo motywująca. A co ma wpływ na poziom satysfakcji? Trzy aspekty są w mojej ocenie bardzo ważne: realny wpływ na strategię rozwoju, szybkość podejmowanych decyzji i spójność w samym zarządzaniu. Postęp w poszczególnych etapach realizacji tego projektu jest dla nas widoczny i realny. Pomagam w odpowiedzi na wiele pytań, które na tym etapie dla firmy rodzinnej pozostawały często bez odpowiedzi. Działanie intuicyjne było niejednokrotnie niewystarczające, kiedy kontrakty wymagały radykalnego i skokowego wzrostu mocy produkcyjnych. Same zapisy dotyczące kar umownych analizujemy wielokrotnie i z każdej strony, bo do tej pory dostarczaliśmy przecież do SWOJEJ sieci sklepów firmowych.
Jako technolog bazuję na swojej praktyce, wiedzy technologicznej i wspólnie wprowadzamy zmiany, bez których współpraca z sieciami byłaby dla rodzinnego zakładu mięsnego niemożliwa. Podstawą jest zaufanie, wspólny cel i partnerska relacja. Ufamy, że każdy z nas zna się na „swoim kawałku”, co nie zmienia faktu, że często nasze zdania są różne, komunikacja otwarta i bezpośrednia czasami bywa głośna, ale ostatecznie wspólnie wypracowujemy strategiczne decyzje.
Z perspektywy ostatnich miesięcy, jaką ważną lekcję dał mi ten projekt? Odpowiedzi głównie koncentrują się wokół jakości współpracy i indywidualnego podejścia do tej współpracy. Ważne jest moim zdaniem podejście z pokorą do czasu, jakiego pracownicy potrzebują, aby odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Podejście z wyrozumiałością do wielokrotnego komunikowania zmiany, tyle razy ile wymaga indywidualnie każdy pracownik. Osobiście dziękuję za nowe lekcje, które czerpię z realizacji poszczególnych etapów tej współpracy.
Życzę kolejnych 30 lat dobrego i zdrowego rozwoju firmy, przy zachowaniu balansu pomiędzy wysokim stopniem organizacji i tożsamości typowej dla firmy rodzinnej.
Jacek Filipczak
Technolog z pasji i powołania