
Z Wiesławem Różańskim – prezesem UPEMI rozmawia Katarzyna Salomon
Jak można podsumować rok 2024 w branży mięsnej? Jakie były najważniejsze trendy, wyzwania i zagrożenia, z którymi branża musiała się zmierzyć?
Rok 2024 pod wieloma względami był podobny do roku poprzedniego. Wśród najważniejszych trendów nadal powinniśmy wymienić wzrost eksportu polskiego mięsa, który stanowił 20% wartości eksportu produktów rolno-spożywczych i osiągnął sumę 7 miliardów euro. Jednym z największych wyzwań są rosnące koszty pracy, które będą miały wymierny wpływ na sytuację branży. Jest to jednocześnie czynnik sprawiający, że musi ona zacząć poszukiwać poza cenowych przewag konkurencyjnych. W tym zakresie coraz większą rolę odgrywać będzie zapewnienie bezpieczeństwa żywności, dobrostan zwierząt czy działania zmierzające do redukcji emisji gazów cieplarnianych. Jest to związane z jednej strony zmieniającymi się preferencjami konsumentów, a z drugiej strony z zaostrzającymi się przepisami narzucanymi przez Unię Europejską. Należy wziąć pod uwagę fakt, że takie inwestycje dodatkowo zwiększają koszty produkcji. Pytanie, które powinniśmy sobie postawić dotyczy tego, czy polscy i europejscy konsumenci są naprawdę gotowi do płacenia więcej, szczególnie przy ciągle utrzymującej się wysokiej inflacji, może postawić pod znakiem zapytania dotychczasową politykę Zielonego Ładu czy strategii „Od pola do stołu”. Widzimy wyraźnie, że decydującym czynnikiem decydującym o wyborach zakupowych nadal jest cena.
Mijający rok można uznać za korzystny dla branży drobiowej i wołowej, głównie dzięki wspomnianemu wcześniej wzrostowi eksportu oraz stabilnemu poziomowi konsumpcji krajowej. W przypadku trzody chlewnej zestaw wyzwań i problemów nie zmienił się i nadal mamy do czynienia z likwidacją dużej liczby stad, coraz większego uzależniania się od importu prosiąt i stale obecnemu zagrożeniu w postaci ASF. Do pozytywów należy zaliczyć największy w Europie wzrost produkcji trzody chlewnej wynoszący 80 tysięcy ton. Niewielki spadek konsumpcji wieprzowiny jest spowodowany inflacją, która sprawia, że konsumenci wybierali tańsze mięso drobiowe.
Jakie wyzwania, perspektywy i zmiany w podejściu do rynku oraz konsumentów czekają naszą branżę w 2025 roku?
Rok 2025 na pewno będzie stał pod znakiem ewentualnego zawarcia umowy UE-Mercosur. Jeśli umowa ta zostanie podpisana w obecnym kształcie należy spodziewać się dużych zawirowań i problemów, w szczególności wśród hodowców drobiu i bydła. Polska może w wyniku tego utracić dominującą pozycję producenta i eksportera drobiu. Nie będziemy wstanie rywalizować cenowo z produktami, które nie muszą spełniać tak wygórowanych norm jakie narzuca Unia Europejska.
W 2025 roku na rynkach światowych według raportów OECD dochodzić będzie do zwiększenia spożycia mięsa. Dotyczyć to będzie głównie Ameryki Południowej i krajów azjatyckich. Z punktu widzenia polskiej branży mięsnej to właśnie kraje azjatyckie są bardzo istotne, ze względu na ponownie otwieranie się rynków Wietnamu, Korei Południowej i prawdopodobnie Chin. Są to rynki o bardzo dużym potencjale, na których jakość i bezpieczeństwo polskiego mięsa jest już znana.
Ze względu na dynamicznie zmieniającą się sytuację rynkową i rosnące koszty produkcji trudno jest prognozować jak będzie wyglądał rynek polski. Stabilnym wskaźnikiem będzie spożycie mięsa. Zmiany spożycia poszczególnych gatunków mięsa, podobnie jak w tym roku będzie zleżeć głównie od poziomu cen. Najtrudniejsza sytuacja panuje na rynku trzody chlewnej. Tu konieczna jest racjonalna i efektywna strategia odbudowy, a następnie rozwoju, co mam nadzieję uda się zrealizować przy pomocy nowopowstałej Polskiej Rady ds. Wieprzowiny, która skupia największe organizacje branżowe. Musimy prowadzić działania zmierzające do tego, aby zmniejszyć stopień uzależnienia polskiej produkcji trzody od importu prosiąt z zagranicy, głównie Danii.
Dziękuję za rozmowę