
– W 2024 roku polscy producenci tuczników kupili 7,29 mln sztuk warchlaków z Danii.
– Przez ostatnie 8 lat zapłaciliśmy Duńczykom 20 mld złotych za świnie do tuczu.
– 599,7 tys. – tylko tyle liczy obecnie stado loch w naszym kraju.
Polscy producenci tuczników w 2024 roku sprowadzili aż 7,29 mln sztuk warchlaków z Danii, wynika z danych publikowanych na stronie duńskich hodowców świń. To niechlubny rekord, który wpisuje się w niepokojący trend – w ciągu ostatnich ośmiu lat na duńskie świnie do tuczu wydaliśmy aż 20 miliardów złotych!
Polska gospodarka od lat coraz bardziej uzależnia się od importu zwierząt. W latach 2017-2024 do naszego kraju trafiło ponad 52 mln sztuk duńskich warchlaków, a więc średnio ponad 17 tysięcy dziennie. Dla porównania, jeszcze w 2004 roku import wynosił zaledwie 134 tys. sztuk. W roku 2024 Duńczycy wyeksportowali 16,641 mln warchlaków, z czego Polska była drugim największym odbiorcą – zaraz po Niemczech. Co więcej, w styczniu 2025 r. import z Danii był już o 8% wyższy niż rok wcześniej, co oznacza, że padnie kolejny rekord.
Miliardy dla duńskich rolników
W ostatnich ośmiu latach (2017-2024) do Polski wjechało nieco ponad 52 mln sztuk warchlaków z Danii. Polskie rolnictwo dało więc zarobić duńskim farmerom ok. 20 mld złotych (dla uproszczenia przyjęliśmy cenę warchlaka 400 zł/szt.). W Danii hodowla oraz eksport żywych świń to część znakomicie zorganizowanego sektora narodowej gospodarki. Jeszcze do niedawna tylko jeden na pięć warchlaków zostawał do tuczu w Danii, a reszta była eksportowana. W 2024 roku za granicę wyjechało 16,641 mln sztuk.
W 2004 r. do Polski zaimportowano 134 tys. warchlaków. Dziesięć lat późnej było to już 4,3 mln sztuk. A od 2018 regularnie wjeżdża z Danii do Polski ponad 6 mln warchlaków. Według specjalistów Gobarto Hodowca, realizatora programu Gobarto 500, sukces importowanych z Danii warchlaków wynika przede wszystkim z różnicy w jakości zwierząt, czyli wysokiego statusu zdrowotnego, szybkiego tempa wzrostu, niskiego zużycia paszy oraz wyższej mięsność. Poza tym istotne jest to, że import z Danii pozwala na powtarzalność, co oznacza duże, wyrównane partie zwierząt do tuczu. To wszystko powoduje, że producenci w cyklu otwartym wybierają zwierzęta z Danii i Niemiec.
Macior coraz mniej
Wzrost ilości importowanych warchlaków jest efektem spadku ilości loch w naszym kraju. Według danych GUS z 2004 roku pogłowie loch wynosiło 1,7 mln szt. Na koniec 2024 roku utrzymywanych było już mniej niż 600 tys. macior. Jest to więc trzy razy mniej niż 20 lat temu! W drugim kwartale 2024 r. liczba macior zmniejszyła się o ok. 80 tys. szt. Potencjał naszego kraju – powierzchnia oraz ilość produkowanych zbóż na pasze sprawia, że możemy być znakomitym producentem i eksporterem żywności, w tym wieprzowiny. Dziś jako producenci wieprzowiny zajmujemy 4 miejsce w UE, z produkcją 1,7 mln ton i 3% udziałem – po Hiszpanii (5,5 mln ton i 22,2% produkcji europejskiej), Niemczech (5,2 mln ton, 21,2% udziału w produkcji UE) i Francji (2,2 mln ton i 9,4 % udziału w produkcji UE). Naszym problemem uzależniającym nas od importu zwierząt do dalszego chowu jest coraz mniejsze stado podstawowe świń. W rekordowych dla Polski latach 80-tych utrzymywaliśmy ponad 2,2 mln loch. Oczywiście nie można porównywać ani technologii produkcji ani potencjałów ówczesnych ras świń, jednak obecne zjawisko likwidowania stada podstawowego świń uzależnia nas od zewnętrznych dostawców i powoduje, że z 18-19 mln szt. świń, jakie co roku poddawane są ubojowi w naszym kraju, 40% pochodzi spoza granic naszego kraju.
– Zmniejszająca się systematycznie liczebność stada podstawowego wynika głownie z blokowania przez mieszkańców wsi działalności producentów żywności, a także presji, jaką wywierają oni na administrację samorządową. Modelowym przykładem rozwoju sektora trzody chlewnej jest Hiszpania, która poprzez współdziałanie rządzących, rolników i społeczeństwa stworzyła takie warunki do rozwoju branży, że obecnie jest to największy europejski producent wieprzowiny. I nikomu nie przeszkadza, że 25% produkcji świń zlokalizowanych jest w turystycznej Katalonii, której stolicą jest Barcelona – mówi Piotr Karnas, dyr. ds. rozwoju trzody chlewnej w Gobarto Hodowca.
Nie tylko warchlaki
Spadek liczby macior powoduje, że polskie rolnictwo oddaje swój rynek wieprzowiny nie tylko duńskim producentom warchlaków. Do naszego kraju wjeżdżają także tuczniki do uboju. W ub. roku było to 340 tys. sztuk (najwięcej z Niemiec – ponad 235 tys.). Poza tym zalewa nas import mięsa wieprzowego. W 2023 roku do Polski wjechała świeża i mrożona wieprzowina za 1,849 mln euro (dane MRiRW) – to pierwsze miejsce ze wszystkich towarów rolnych, jakie kupuje nasz kraj. Z kolei polskie firmy wyeksportowały mięso wieprzowe za 824 mln euro. Bilans jest więc dla Polski skrajnie niekorzystny.
– Poza utraconymi możliwościami przychodów dla polskich rolników i zakładów przetwórczych w dłuższej perspektywie grozi nam w pierwszej kolejności wzrost cen mięsa. W sytuacjach kryzysowych wynikających z ograniczenia w dostępności, których nie można wykluczyć, Polska może stać się całkowicie zależna od zagranicznych dostawców – zauważa Piotr Karnas.