Przed nami kolejny trudny rok

Z Adamem Kurowskim – analitykiem rynku drobiu, dyrektorem handlowym WCF Corp Sp. z o.o. rozmawia Katarzyna Salomon

 

Pani Adamie, jak ocenia Pan mijający właśnie rok?
Rok 2021 był bardzo trudny dla całej branży drobiarskiej. Pełen nieoczekiwanych wydarzeń, zwrotów akcji, niczym scenariusz do filmu sensacyjnego.

 

Z jakimi najważniejszymi wyzwaniami musiała zmierzyć się branża w 2021 roku?
Najważniejszymi wyzwaniami dla branży drobiarskiej były kwestie związane z pandemią i ptasią grypą. Pandemia skutkowała wprowadzeniem wielu obostrzeń, które mocno ograniczyły funkcjonowanie kanału horeca w Europie, głównego kanału dystrybucji mięsa. Ptasia grypa w niespotykanej dotąd skali zaatakowała w pierwszej połowie roku zagłębie drobiarskie w centralnej Polsce. Spowodowało to konieczność utylizacji prawie 14 mln sztuk drobiu. Dużą część stanowiły nioski. To wpłynęło negatywnie na podaż jaj wylęgowych, piskląt, ograniczyło wstawienia. Przez kilka miesięcy branża zmagała się z poważnym niedoborem surowca na rynku. Dodajmy do tego wzrastające ceny pasz, które przekładają się na wzrost ceny żywca, presję płacową, wzrost cen innych pozycji poza surowcem np. opakowań, energii. Oddzielnym zagadnieniem pozostaje Brexit. Niepokojąca jest również ilość zgłoszeń do systemu RASFF związana z salmonellą w surowym mięsie. Buduje to czarny PR, który jest chętnie wykorzystywany przez naszą konkurencję w UE.

 

Które z tych wyzwań sprawiały szczególne problemy?
Skutkiem pandemii i ptasiej grypy jest niestabilność podaży i problem zagospodarowania powstałej nadwyżki surowego mięsa drobiowego. Po wiosennym wysypie ptasiej grypy, stada rodzicielskie zostały szybko odbudowane. Po 3 miesiącach wstawienia piskląt wróciły do wysokiego poziomu ponad 115 mln miesięcznie. Przy wzrastających kosztach chowu i produkcji z jednej strony, utrzymującym się relatywnie sztywnym popycie i oferowanych niskich cenach zakupu, nadpodaż mięsa drobiowego zmusza ubojnie do obniżek cen. Klasyczny cost-price squeeze. Skutkuje to dużym spadkiem rentowności. W nieco lepszej sytuacji znajdują się podmioty z zapleczem produkcyjnym dla produkcji wyrobów z wartością dodaną. Są to produkty o wyższej marżowości. Jednocześnie pozwala to zagospodarować część nadwyżki mięsa pod swoje potrzeby.

 

Proszę o wymienienie trendów dominujących w 2021 roku na rynku przetwórstwa mięsnego.
Branża mięsna pozostaje pod presją. Jedzenie mięsa przestaje być modne i trendy. Okres pandemii tylko przyspieszył zmianę trendów konsumenckich. Mamy coraz więcej świadomych konsumentów, którzy dostrzegają wpływ żywności na zdrowie, czytających ze zrozumieniem etykiety i poszukujących produktów o wyższym standardzie. Jemy mniej mięsa. Spożywane mięso i wyroby mięsne mają być z czystą etykietą, wyprodukowane bez chemii i antybiotyków, i z dbałością o środowisko. Rośnie rzesza zwolenników wyeliminowania mięsa z jadłospisu. Dieta wegetariańska i wegańska nie są nowymi pojęciami.
Od wielu lat mamy w ofercie rynkowej np. kotlety sojowe. Rozrasta się półka sklepowa. Do oferty dołączyły takie produkty jak: roślinne burgery, boczki, klopsiki, a nawet nuggetsy. Do sieci fast-food jest wprowadzany burger z roślinnym mięsem (Beyond Burger). Producenci zauważyli potencjał i starają się uzupełniać swoje portfolio o produkty skierowane do wegetarian i wegan, ale także do fleksitarian. Dieta fleksitariańska jest zjawiskiem relatywnie nowym. Zwolennicy tej diety świadomie ograniczają spożycie mięsa (i nabiału), ale nie wykluczają go zupełnie.

 

W jaki sposób wymienione trendy będą ewoluować i jakie szanse należy w nich upatrywać?
Ocenia się, że 20% Polaków stosuje dietę fleksitariańską. Drugie tyle planuje ograniczyć konsumpcję mięsa w najbliższym roku. Należy podkreślić, że głównym powodem nie jest fakt, że mięso przestaje nam smakować, ale wzrastająca troska o zdrowie, środowisko naturalne czy dobrostan zwierząt. W statystykach jeszcze ustępujemy wielu krajom europejskim. Rosnącą świadomość Polaków powoduje, że w najbliższych latach powinniśmy obserwować wzrosty w tym segmencie. Nie będzie żadnej rewolucji na rynku. Producenci mięsa nie znikną z mapy. Firmy mięsne, dostosowując się do nowych trendów, powinny dywersyfikować i uzupełniać swoje oferty rynkowe. W perspektywie kilku lat mogą zbudować nowy filar swojej działalności.

 

W czym tkwi największy potencjał branży mięsnej i w jaki sposób możemy go rozwijać?
W branży drobiarskiej najważniejszym atutem przez wiele lat była oferta dobrej jakości mięsa za rozsądną cenę. Niskie marże gwarantowały ulokowanie wzrastających wolumenów głównie na rynku unijnym.
Rosnąca presja kosztowa spowodowała, że przestaliśmy być postrzegani jako dostawca taniego surowca. Dla utrzymania dalszego rozwoju – branża drobiarska musi poszukać niezbędnych dostosowań. Największym wyzwaniem pozostaje poprawa rentowności (zatrzymanie trendu spadkowego). Wśród działań do podjęcia wymienię: zwiększenie marży sprzedażowej poprzez wzrost produkcji wyrobów z wartością dodaną, wzrost wydajności i optymalizacji kosztów produkcji poprzez dalszą automatyzację i konsolidację, poszukiwanie nowych rynków zbytu poza rynkiem UE.

 

Z jakim nastawieniem wchodzi Pan w 2022 rok – czego możemy się spodziewać w najbliższej przyszłości?
Trudno o optymizm. Przed nami kolejny trudny rok. Wiele podmiotów może nie wytrzymać presji kosztowej i zniknąć z rynku. Możemy być świadkami przejęć i akwizycji. Spodziewamy się zmian na dwóch kluczowych dla polskiego drobiu rynkach. W Niemczech z powodu zmiany rządu i zapowiedzianych zmian w polityce rolnej. W Wielkiej Brytanii możemy mocniej odczuć skutki Brexitu, gdyż strona angielska bezpośrednio negocjuje umowy handlowe z producentami spoza UE o niższych kosztach produkcji np. Brazylią. Dostawcy unijni, w tym Polska, tracą status dostawców uprzywilejowanych. Osobnym tematem są proponowane rozwiązania Europejskiego Zielonego Ładu i potencjalne skutki dla polskiego i unijnego rolnictwa. Są uzasadnione obawy, że wysokie wymagania przy produkcji żywności, które wiążą się z wyższymi kosztami produkcji, przełożą się na tańszy import do Unii z państw, które nie będą przestrzegały tych zasad. Wyższe koszty spowodują podwyżkę cen, spadek popytu na unijne wyroby i kłopoty ze zbytem.

 

Dziękuję za rozmowę.