Nie samym mięsem człowiek żyje

Z Beatą Mroziuk, dyr. marketingu w Zakładach Mięsnych Silesia rozmawia Katarzyna Salomon

 

Jaką ofertę przygotowaliście dla konsumentów bezmięsnych? Proszę o parę słów na temat BeVege.
Wyroby bezmięsne pod marką BeVege mamy w ofercie już od kilku lat. Podzieliliśmy je na produkty dla wegetarian oraz wyroby dla wegan, a więc osób, które nie spożywają nie tylko samego mięsa, ale także wszelkich pochodnych wyrobów pochodzenia zwierzęcego, np. jajek czy nabiału. Są to zarówno produkty plastrowane, parówki, kiełbaski, jak też dania gotowe. Opracowując linię BeVege zwracaliśmy uwagę zarówno na walory odżywcze, jak też na ich smak oraz bezpieczeństwo. Dlatego wyroby te nie zawierają glutaminianu sodu, fosforanów i barwników. Warto też podkreślić, że produkty BeVege skierowane do wegan nie opierają się na białku sojowym, tak jak ma to miejsce w przypadku zdecydowanej większości wyrobów tego typu dostępnych na polskim rynku. Zamiast białka sojowego zastosowaliśmy białko z grochu.

 

Skąd pomysł i decyzja o wprowadzeniu ich do stałej oferty zakładu mięsnego?
Wprowadzając linię BeVege chcieliśmy dać naszym konsumentom możliwość dodatkowego wyboru. Parafrazując znane przysłowie można stwierdzić, że nie samym mięsem człowiek żyje. Nie jesteśmy zresztą jedyna firmą, która się na to zdecydowała. Produkty roślinne są niezbędnym składnikiem zrównoważonej diety. Nikt trzeźwo myślący nie polemizuje z tym stwierdzeniem ani go nie kwestionuje.

 

Czy wyroby bezmięsne to szansa czy zagrożenie dla zakładów mięsnych?
Produkty wegetariańskie traktujemy przede wszystkim jako uzupełnienie oferty. Nie myślimy o nich w kategorii szansy czy zagrożenia. Wprowadziliśmy je ponieważ konsumenci są nimi zainteresowani. Z czysto biznesowego punktu widzenia rezygnacja z tej kategorii wyrobów – tylko dlatego, że w nazwie firmy mamy „zakłady mięsne” – byłaby równoznaczna z dobrowolnym oddaniem pola konkurencji.
Jeśli spojrzymy na spożycie mięsa, to produkty vege również nie są zagrożeniem. Konsumpcja mięsa w Polsce w ostatnich latach utrzymuje się na wysokim poziomie. Co więcej, z roku na rok rośnie np. spożycie drobiu, który cenimy za smak i walory odżywcze. Potwierdzeniem tego jest choćby sukces naszej linii produktów „Z Kurnej Półki”, tj. wyrobów drobiowych wytwarzanych w sposób maksymalnie prosty, z wykorzystaniem jedynie przyprawionego mięsa kurczaka oraz soli peklującej.

 

Kto jest głównym konsumentem Waszej linii BeVege?
Widzimy, że produktami bezmięsnymi interesują się częściej kobiety, a także osoby młode, do 24. roku życia. Szacuje się, że w Polsce mięsa i ryb nie je około 3 proc. dorosłego społeczeństwa, czyli całkiem spora grupa docelowa. W krajach zachodnich ten odsetek jest jeszcze większy. Ponieważ zbliżamy się cywilizacyjnie do Europy Zachodniej, spodziewamy się podobnego trendu również u nas.
Co istotne, rezygnacja z mięsa dotyczy w większym stopniu ludzi młodych. W Polsce już około 10 proc. osób w wieku 24 – 35 lat deklaruje, że nie je mięsa. Oznacza to, że za kilkadziesiąt lat przybędzie nam więcej wegetarian i wegan w wieku średnim i starszych. Do nich też będziemy naturalnie kierować naszą ofertę.

 

Co skłoniło was do wzbogacenia oferty o produkty wegetariańskie?
Chcieliśmy przede wszystkim mieć kompleksową ofertę trafiającą w gusta jak najszerszej grupy konsumentów. Obserwujemy, jak zmienia się rynek i wyciągamy wnioski. Dostosowujemy się też do trendów. Dlatego właśnie w ofercie mamy produkty odpowiadające wszystkim głównym trendom na rynku spożywczym, np. akcentujące polskość czy regionalizm. Zainteresowanie produktami wegetariańskimi i wegańskimi stopniowo rośnie. Co istotne, nie wynika to wyłącznie z niechęci do jedzenia mięsa podyktowanej nastawieniem do zwierząt. Po produkty bezmięsne sięgają nie tylko wegetarianie i weganie. Kupują je też osoby jedzące regularnie mięso, często z czystej ciekawości. Mamy też do czynienia z tzw. fleksitarianizmem, czyli tymczasową rezygnacją z jedzenia wyrobów mięsnych.

 

Dziękuję za rozmowę.