Z Wiesławem Różańskim – prezesem UPEMI oraz Agnieszką Jamiołkowską – dyrektorem zarządzającym UPEMI rozmawia Katarzyna Salomon
Obecny rok obfitował w wiele zmian na rynku spożywczym, które z nich szczególnie wpłynęły na branżę mięsną?
Wiesław Różański – Najważniejszym wydarzeniem jest niewątpliwie wojna w Ukrainie. Miała i ma nadal wpływ na wzrost cen energii, a także jest częściowo powodem wysokiego poziomu inflacji. Niestety wojna rozpoczęła się w momencie, kiedy cała gospodarka, w tym również branża mięsna, podnosiła się po pandemii COVID, która miała na nas niebagatelny wpływ. Duży portfel zamówień dla producentów mięsa to HoReCa, która była sparaliżowana.
Nie możemy zapomnieć również o aspektach, z którymi mierzymy się już od dłuższego czasu. ASF, grypa ptaków oraz ciągle spadające marże, to problemy które mają i będą miały wpływ na branżę. Do tego należy dodać również niepewność na rynkach zagranicznych, która spowodowana jest albo sytuacją gospodarczą albo decyzjami stricte politycznymi.
Ważnym, choć na razie nie dominującym, problemem jest również wizerunek hodowców i producentów mięsa. Po pierwsze w ostatnim roku liczba ataków na producentów mięsa jest bezprecedensowa. Można pomyśleć, że branża jest odpowiedzialna za całe zło na świecie. Niestety opinie te są bardzo jednostronne i często dość wybiórczo traktują wiedzę naukową. Nie chcę nawet wspominać o pomysłach zakazu produkcji mięsa czy zamykania barów mlecznych. Skrajności nikomu nie pomagają, mogą budzić jedynie emocje. Jednak za tym stoją już konkretne działania. Nie mogę nie wspomnieć o zakazie reklamy mięsa wprowadzonej w holenderskim mieście Haarlem. Nie możemy mieć pewności, że podobne pomysły nie będą się powtarzać w innych krajach.
Chciałbym natomiast zaprzeczyć temu, że branża mięsna jest zagrożona przez roślinne zamienniki mięsa. Po pierwsze nie są one odpowiedzią na wyzwania dotyczące poprawy stanu środowiska naturalnego, po drugie ich złożony skład nie gwarantuje tego, że mamy do czynienia ze zdrową żywnością. Z perspektywy czysto finansowej widać wyraźnie, że początkowy boom na roślinne zamienniki mięsa, skończył się dramatycznymi spadkami na amerykańskiej giełdzie. Mięso zaś jest spożywane przez zdecydowaną większość konsumentów na całym świecie.
Jak zakłady mięsne radzą sobie w tej trudnej rzeczywistości?
Wiesław Różański – To bardzo trudne pytanie. Podobnie jak w każdej innej branży mamy do czynienia z wieloma skrajnymi sytuacjami. Na pewno rosnące koszty nośników energii są łatwiejsze do przezwyciężenia dla większych przedsiębiorstw, które mają po prostu lepszą sytuację finansową i łatwiejszy dostęp do zewnętrznego finansowania. Średnie i małe przedsiębiorstwa są pod tym względem bardziej wrażliwe. Jednak podział ten nie jest do końca odpowiedni. Zrzeszone w UPEMI rodzinne przedsiębiorstwa zatrudniające np., 700 lub 800 osób, według prawa są dużymi, ale daleko im do rynkowych liderów zatrudniających kilka tysięcy pracowników. Według mnie kryzys i zawirowania na międzynarodowych rynkach dotykają każdego bez względu na wielkość.
Z naszych informacji wynika, że część przedsiębiorstw będzie dywersyfikować produkcję, tak aby skupić się na najbardziej opłacalnych produktach. Na pewno dużą szansą będzie wykorzystanie segmentu produktów wysokiej jakości, którymi zainteresowani są bardziej świadomi i zamożni konsumenci, którzy nie odczuwają tak presji inflacyjnej.
Na pewno jednak każdy przedsiębiorca branży mięsnej, bez względu na wielkość oraz profil prowadzonej działalności, ma prawo oczekiwać systemowego wsparcia ze strony państwa lub tego, żeby nie przeszkadzało ono bardziej niż to koniecznie w prowadzeniu działalności. Niestety takich nietrafionych pomysłów mieliśmy w ostatnim czasie całkiem sporo. Część udało się nam powstrzymać, z częścią branża będzie musiała się mierzyć w tym i przyszłym roku.
Proszę o wymienienie najważniejszych trendów, które dominowały na rynku w bieżącym roku.
Agnieszka Jamiołkowska – Uważam, że można podzielić je na dwa rodzaje. Pierwszy z trendów jest całkiem oczywisty i wynika z wysokiego poziomu inflacji. Polscy konsumenci poszukują więc tańszych produktów oraz jak wskazują badania, bardzo często starają się kupować mięso i produkty mięsne w promocyjnych cenach. Drugi z trendów to zdecydowane zwiększenie się zainteresowania produktami bezpiecznymi, o wysokiej jakości. Można zakładać, że ta tendencja, której wzrost zaobserwowaliśmy w czasie trwania pandemii COIVD-19 zostanie z nami na dłużej. Polacy stają się coraz bardziej świadomymi konsumentami, czytają etykiety, a przede wszystkim zwracają uwagę na pochodzenie produktu. Rośnie więc poziom patriotyzmu konsumenckiego.
Równie istotna jest zmiana sposobów spożycia mięsa. Wszystkie badania i dane statystyczne pokazują, że jemy go mniej. Choć zmiany nie są spektakularne, branża dostrzega to zjawisko. Wynika ono w głównej mierze z nowoczesnego podejścia do diety, która powinna być zbilansowana. Może to zabrzmieć absurdalnie, lub dziwnie, w ustach przedstawiciela organizacji zrzeszającej hodowców i producentów mięsa, ale jestem przekonana, że przyszłością jest zasada: jedzmy mniej mięsa, ale wysokiej jakości. Wbrew obiegowym opiniom dieta całkowicie pozbawiona mięsa, nie jest w stanie zapewnić naszym organizmom wszystkich wymaganych składników odżywczych i mikroelementów.
Na pewno należy również zwrócić uwagę na kwestię ochrony środowiska i dobrostanu zwierząt. Są to dla nas bardzo istotne zagadnienia. Niestety ich prawdziwy obraz bardzo często jest zakłócany przez półprawdy, niedopowiedzenia, a czasem wprost fałszywe informacje, które szkodą wizerunkowi branży mięsnej. Muszę podkreśli, że nie mamy się czego wstydzić. Bardzo wiele przedsiębiorstw inwestuje w rozwiązania z zakresu odnawialnych źródeł energii oraz działa na rzecz poprawy dobrostanu zwierząt. Jednak takich informacji konsument ani media czasem nie chcą słuchać, ponieważ są mniej atrakcyjne niż kolejna, mniej lub bardziej prawdziwa afera. Jednak jest to temat na zupełnie inną rozmowę, która powinna skupić się nie na samej branży, ale rozwiązaniach administracyjnych, które, nie ma co ukrywać, utrudniają nam realizację wielu prośrodowiskowych inwestycji.
Które z nich mają szansę pozostać z nami na dłużej?
Agnieszka Jamiołkowska – Nie chcę wypowiadać się na temat inflacji, ponieważ są lepsi eksperci w tym zakresie. Jednak patrząc na sytuację gospodarczą, nie spodziewałabym się w najbliższym czasie dużych spadków. Na pewno nadal będziemy musieli mierzyć się ze zmieniającymi się trendami dotyczącymi mięsa. Od razu chcę podkreślić, że w tym zakresie nie stoimy na z góry przegranej pozycji. Mięso nie zniknie z naszych talerzy, a zmieni się być może sposób jego spożywania. Tak jak wspominałam wcześniej, mięso wysokiej jakości, chociażby takie jak te produkty objęte systemem jakości QAFP, będą coraz częściej gościć na naszych stołach. Z drugiej strony widzę, że producenci i hodowcy nie czekają z założonymi rękoma i starają się promować mięso, jako wartościowy, i niezbędny składnik zbilansowanej diety. UPEMI realizuje kilka projektów promocyjnych w tym zakresie. Pozostałe organizacje czynią podobnie, więc wzajemnie się wspieramy.
Co nas czeka w nowym roku – gdzie można upatrywać największych zagrożeń?
Wiesław Różański – Na pewno należy brać pod uwagę utrzymywanie się wysokiego poziomu inflacji. Proszę pamiętać, że w 2022 roku dużą część wzrostu kosztów energii wzięli na siebie producenci, dlatego konsumenci w sklepach nie odczuli jeszcze pełnej skali podwyżek. Niestety zanosi się na to, że taka tendencja w dłuższym okresie nie będzie mogła się utrzymać. Oczywiście wszyscy przedstawiciele branży biorą przede wszystkim pod uwagę możliwości finansowe klientów, a więc ceny nie mogą rosnąć w nieskończoność.
Równie istotną, o ile nie ważniejszą kwestią, jest sytuacja branży. Myślę tu szczególnie o drobiu oraz trzodzie chlewnej. Musimy brać tu pod uwagę nie tylko krajowe uwarunkowania, ale również sytuację międzynarodową. Moje szczególne obawy związane są z ciągle pogarszającą się sytuacją trzody chlewnej. Problemy dotykają już w równym stopniu hodowców i producentów. Poza branżą mało kto zdaje sobie sprawię z tego, że Polska nie jest samowystarczalna w hodowli i produkcji wieprzowiny. Od 2006 roku ubyło nam ponad 8 milionów sztuk trzody chlewnej. Nie mamy więc szans na odbudowanie pogłowia stad, bez wyraźnej pomocy ze strony państwa. To, że możemy cieszyć się smakiem tradycyjnej polskiej szynki jest oparte o bardzo niepewne podstawy. Przecież od wielu lat producenci są zmuszeni uzupełniać zamówienia o import z innych krajów. Pamiętamy w jaki sposób pandemia zakłóciła nie tylko łańcuchy dostaw, ale także popyt. Wystarczy więc, że pojawi się nowy typ zagrożenia, lub negatywnie wpływająca na nas sytuacja ekonomiczna, a wszystko runie jak domek z kart. Zresztą już dochodzą do nas słuchy o tym, że jeden z największych producentów trzody chlewnej na świecie, którym jest Dania, ma zamiar wstrzymać eksport żywego inwentarza. Będzie to wydarzenie, które może wstrząsnąć branżą i odbić się na konsumentach.
Nie możemy również zapominać o właśnie wprowadzonym zakazie stosowania pasz GMO. Choć zacznie on obowiązywać od 2025 roku, już należy się zastanowić, w jaki sposób się do tego przygotować. Nie jest to temat łatwy pod wieloma względami. Najważniejsze jednak jest to w jaki sposób branża będzie mogła się do tego przygotować, zarówno pod względem wystarczającej ilości paszy wolnej od GMO, a także tego w jaki sposób zareagują na to pozostali europejscy producenci, w których zakaz taki jeszcze nie obowiązuje. Prawdopodobnie będą próbowali wykorzystać przewagę, jaką daje zaoferowanie tańszych produktów, które zaleją nasz rynek. W efekcie stracą polscy przedsiębiorcy, a konsumenci wcale nie będą wolni od produktów powstałych z wykorzystaniem pasz GMO.
W czym tkwi potencjał branży mięsnej?
Agnieszka Jamiołkowska – Sądzę, że największą przewagą polskiej branży mięsnej, mówię tu zarówno o hodowcach jak i producentach, jest ich nowoczesność. Praktycznie w każdym aspekcie możemy porównywać się z zachodnimi partnerami, a bardzo często, tak jak dzieje się to w przypadku drobiarzy, nawet ich prześcigamy. Polscy hodowcy i producenci drobiu należą do najnowocześniejszych w Europie. Jednocześnie, w parze z nowoczesnością, rozwija się rynek mięsa i produktów mięsnych wysokiej jakości. To bardzo ważny element, który wprost odpowiada na trendy i potrzeby zgłaszane przez konsumentów, nie tylko polskich, ale również zagranicznych.
Rynki zagraniczne to na pewno duża szansa i jednocześnie wyzwanie. Najlepszym przykładem jest eksport polskiej wołowiny do Japonii. Dla nas to doskonała okazja do zdobycia ważnego i ciekawego rynku. Wzmożone zainteresowanie polską wołowiną to efekt braku stabilnych dostaw od dotychczasowych dostawców, którymi były takie kraje jak USA, Meksyk czy Brazylia. Można więc uznać, że początek sukcesu polskiej wołowiny na japońskim rynku to splot wielu okoliczności, wspartych bardzo dobrze realizowaną akcją promocyjną, z której jako organizacja jesteśmy szczególnie dumni. Polska wołowina znalazła się więc w odpowiednim miejscu i odpowiednim czasie. Z drugiej strony przykład ten pokazuje jak dynamicznie zmieniają się międzynarodowe rynki. Jedne mogą się otwierać, drugie zamykać. Procesy te dzieją się coraz szybciej i dlatego naszym zadaniem jest uważne obserwowanie tego co dzieje się na światowych rynkach.
Dziękuję za rozmowę.