Z Izabelą Kielczyk – psychologiem biznesu rozmawia Katarzyna Salomon
Jak żyć w czasie kryzysu?
Sytuacja na rynku jest niewątpliwie trudna i nie nastraja pozytywnie. Ważne jest jednak, aby nie skupiać się na jej negatywnych aspektach i ograniczeniach, a raczej na możliwościach, jakie niesie ze sobą. Należy też zadać sobie pytanie – na co mamy wpływ, a co leży poza naszymi kompetencjami?
Czy to jest łatwe?
Niestety nie. Trudno przestawić umysł na taki sposób postrzegania rzeczywistości. Od zarania dziejów jest on bowiem tak skonstruowany, że przede wszystkim widzi ewolucyjne zagrożenia. Musimy mieć tego świadomość i im nie ulegać. Przyznaję, że skierowanie psychiki na inny tor jest bardzo trudne, jednak zdecydowanie warte poniesienia takiego wysiłku. Jest jeszcze druga kwestia – może mniej popularna. Jest nią wiedza, że nie jesteśmy sami w dotykającym nas kryzysie. Inni zmagają się przecież z takimi samymi przeciwnościami.
Kto zatem wygra w tej sytuacji?
Zwycięzcą będzie ten, kto nie podda się czarnowidztwu. Kiedy skupiamy się wyłącznie na tym, że jest źle i że będzie jeszcze gorzej, zaczynamy zachowywać się nerwowo i robić bardzo nieprzemyślane ruchy. Jeśli ulegamy panice, podejmujemy chaotyczne decyzje – wycofujemy partię materiału, rezygnujemy z promocji, ograniczamy produkcję, zwalniamy pracowników. Wtedy faktycznie zaczynamy tracić klientów i wpadamy w błędne koło. Warto więc sobie uświadomić, jaki mamy wpływ na zaistniałą sytuację i jak możemy jej przeciwdziałać. Powinniśmy odciąć się od dotychczasowego sposobu prowadzenia firmy i wyjść poza utarte schematy, które kiedyś działały, a teraz już niekoniecznie. Zastanówmy się, czy może warto zmienić reklamę lub dotrzeć do odbiorców w inny sposób. Rozważmy, czy zamiast jeżdżenia do klientów nie powinniśmy spróbować spotykać się z nimi online, zamiast drukowania ulotek – zamieśćmy ofertę na stronie internetowej czy wyślijmy ją mailem. Warto też zorientować się, jak robi to konkurencja, ale uwaga! Nie po to, aby karmić swój umysł negatywnymi emocjami, czy porównywać się z innymi, ale po to, aby otworzyć się na potencjalne możliwości, zainspirować do działania i zastanowić, co jest najcenniejszym zasobem naszej firmy.
Chodzi więc o odwrócenie myślenia?
Tak, a to wymaga ogromnego wysiłku, wyjścia ze strefy komfortu i uzmysłowienia sobie, jak wiele od nas zależy. Często to podkreślam – kryzys nie jest powodem do zamknięcia firmy, bo tylko od nas zależy, co w tej sytuacji zrobimy. Wiem, że czasami trzeba będzie podjąć trudne decyzje – zrezygnować z linii produkcyjnej, zmniejszyć asortyment, zwolnić lub przesunąć pracowników na inne stanowiska. Czasy, w których żyjemy wymagają niestety podejmowania takich działań. Można nad tym rozpaczać, można też podejść do tego wyzwania zadaniowo. Niestety, czasy bezpiecznego komfortu i lenistwa się skończyły. Nastała rzeczywistość pełna niesamowitych zmian, ale również i nowych możliwości. I być może okaże się, że to właśnie dobry moment, aby przypomnieć sobie pomysły, które chcieliśmy wdrożyć, a nie było na to czasu czy chęci. Może to z tamtych, zapomnianych i odłożonych na półkę projektów. urodzi się kolejny, nowy, który okaże się strzałem w dziesiątkę? Myślę, że jako doskonały przykład może posłużyć przypadek pewnej małej, rodzinnej firmy, gdzie szefostwo oddało głos pracownikom i wciągnęło wszystkich w burzę mózgów. Pomysłów było bardzo dużo – niektóre genialne, kilka słabych, a parę świetnych do wykorzystania w przyszłości. Na tej podstawie powstał plan restrukturyzacji firmy w czasach kryzysu. Okazało się, że otworzyło to przed nią wiele nowych możliwości. Co więcej, jej pracownicy poczuli się docenieni i odpowiedzialni za wspólną przyszłość. Stali się bardziej zaangażowani bo zrozumieli, że firma to ich wspólna sprawa.
Czyli kryzys to szansa, a nie zagrożenie?
Powinniśmy go traktować jako początek czegoś nowego, przy czym nie zawsze jest niestety tak optymistycznie. Są też smutne historie. Wiele firm stanęło na skraju upadłości. Uważam jednak, że to nie tyle kwestia kryzysu, ale przede wszystkim zaniedbań z przeszłości, których nie da się już naprawić. Po prostu – wiele z nich przegapiło ten alarmowy moment. Bardzo łatwo to wytłumaczyć kryzysem. Przydałaby się więc tu własna pokora i przyznanie, że niepokojące sygnały docierały do nas już wcześniej, ale nic z tym nie zrobiliśmy. To też oczywiście nie jest sytuacja bez wyjścia, pojawiają się też nowe wyzwania i szansa na odkrycie czegoś nowego – mogę stracić firmę, mogę założyć nową, mogę odkryć, co tak naprawdę chciałbym robić w życiu. Czas kryzysu jest przecież równocześnie czasem szeroko rozumianej reorganizacji. Należy też pamiętać, że jesteśmy przed jeszcze jedną ważną zmianą – zmianą pokoleniową. Do gry wchodzi nowe pokolenie wnoszące zupełnie inne wartości i postrzegające świat w zupełnie inny sposób. To kolejne duże wyzwanie, ale i kolejne nowe możliwości.
O czym należy pamiętać, aby nie popaść w zniechęcenie?
Musimy uzmysłowić sobie, że w naszym życiu mieliśmy do czynienia już z wieloma zmianami i kryzysami. Warto przypomnieć sobie, jak udało się je przetrwać? Co wtedy robiliśmy? Kto nam pomagał? Na kogo mogliśmy liczyć? Pamiętajmy cały czas o tym, że zmiany trwają cały czas i są ściśle związane z naszym życiem.