Z Dariuszem Węgrzeckim – Prezesem Zarządu KING DYSTRYBUCJA rozmawia Marek Bielski
Panie Prezesie, poproszę o dwa słowa na temat Targów Mikołajkowych, na którym się właśnie znajdujemy.
Targi Mikołajkowe to coroczne wydarzenie organizowane od początku istnienia firmy KING DYSTRYBUCJA w Warszawie, tj. od 2011 roku. Mają one formułę targów sprzedażowych, umożliwiających naszym dostawcom prezentację nowych asortymentów. Na udział w obecnej edycji targów zdecydowało się 34 producentów. Jestem przekonany, że nasi kontrahenci są zadowoleni z uczestnictwa i doceniają możliwość zaprezentowania swoich propozycji. Targi Mikołajkowe to jednak nie tylko korzyść ofertowa, ale również wizerunkowa. Przyjeżdżają do nas także kierownicy sklepów, których chcemy uhonorować za roczną współpracę.
Rozumiem że Targi były ostatni moment, aby zrobić zamówienia przed świętami?
Oczywiście – marketingowo i sprzedażowo zawieranie umów z klientami to jeden z naszych głównych celów. Wymiar finansowy nie jest jednak tak do końca jednoznaczny, jeśli patrzymy na to pod kątem strategicznym, bo klient wiąże się z nami na dłuższy czas i jest to dla nas korzystne. Ważny jest także aspekt wizerunkowy, szczególnie teraz, kiedy branża mięsna nie ma zbyt dobrej passy.
Widzę, że staracie się funkcjonować inaczej, zdecydowaliście się na stworzenie własnej marki.
Zgadza się. Komplementarność oferty pozwala nam wyróżnić się na rynku. Markę własną zgodziłem się wprowadzić w firmie pod dwoma warunkami – żeby nie przekroczyła pewnego, określonego progu obrotowego w firmie oraz żeby nastawić się wyłącznie na jak najwyższą jakość i na kontynuację współpracy z zakładami tak, aby żaden z nich nie odebrał naszych działań jako zagrożenia. To jest dla mnie najważniejsze.
Uczciwość, to coś, co w tej chwili jest towarem deficytowym…
Tą dewizą kierujemy się zarówno jeśli chodzi o sprawy wewnętrzne w firmie, jak i stosunek do naszych dostawców i klientów. Stawiamy na partnerstwo, a to w prosty sposób przekłada się na wyniki sprzedażowe. Jesteśmy kontrahentem, któremu można zaufać.
Jak Pan, który z przetwórstwem mięsa ma na co dzień bardzo wiele wspólnego, ocenia to, co się dzieje na rynku mięsa?
Sytuacja jest dynamiczna. Główną ideą nowoczesnego rynku jest koncepcja ominięcia jednego z elementów rynku, czyli dystrybutorów. Według mnie, jest to sytuacja nieodwracalna. Rynek tradycyjny konsekwentnie i nieubłaganie traci obroty, a ktoś kto twierdzi że to nieprawda, oszukuje sam siebie. Kolejnym wyzwaniem jest postępująca konsolidacja. Trzeba to zaakceptować, bo droga jest jedna, a w grze pozostaną wyłącznie najlepsi. Nie da się ukryć – liczba polskich zakładów mięsnych i hurtowni to ewenement na skalę europejską i światową.
Co zatem może się zmienić w nowym roku ?
Tak jak powiedziałem wcześniej, konsolidacja jest nieunikniona. Spodziewam się, że czeka nas niestety wiele upadłości zakładów i hurtowni. To nieuchronne, bo rynek tradycyjny musi się skurczyć – według różnych szacunków od kilkunastu aż do kilkudziesięciu procent. Wszyscy mamy też problem z związany z niepewnością dotyczącą otoczenia biznesowego i czekającym nas wzrostem kosztów.
Czego chce Pan życzyć branży mięsnej w nowym roku?
Całej branży spożywczej chciałbym życzyć zdrowia i uczciwych kontrahentów.
Dziękuję za rozmowę.