Brakuje ludzi do pracy… I co teraz?

Niemal każda rozmowa branżowa prędzej czy później, sprowadza się do tematu braku odpowiednich ludzi do pracy. Poza nowymi wyzwaniami związanymi z inflacją, cenami energii czy przerwanymi łańcuchami dostaw, deficyt wykwalifikowanych pracowników produkcyjnych odczuwamy od dobrych paru lat i często daje się nam we znaki. Praktycznie na każdym szczeblu struktury organizacyjnej brakuje specjalistów chcących się rozwijać w branży mięsnej.

 

Warunki pracy są bardziej wymagające, do tego dochodzi zmianowość, praca w niskich temperaturach, presja czasu, powtarzalne czynności i obciążenia fizyczne. Dodajmy jeszcze wymagający produkt końcowy, wrażliwy pod kątem reżimów higienicznych o stabilnej jakości, sensoryce i optyce.
Każda branża jest wyjątkowa i specyficzna, ale sądząc po statystykach absolwentów kierunków przetwórstwa mięsnego, nasza jest tak jakoś szczególnie wymagająca. Brakuje pracowników zaangażowanych, doświadczonych i posiadających umiejętności praktyczne, albo przynajmniej otwartych na nowe i chcących się uczyć. Oczywiście są wyjątki ludzi aktywnych, z pokorą podchodzących do pracy i traktujących zmianę jako wyzwanie. Jeśli doświadczasz takich sytuacji, to należysz do szczęściarzy i możesz czuć się wyjątkowo.
Co jednak w sytuacji, kiedy chcesz się rozwijać, a brakuje Ci ludzi z pasją i poczuciem obowiązku wobec osobistego zaangażowania i po prostu chcących rzetelnie pracować? W zależności od tego jakich pracowników poszukujesz, możesz skorzystać z różnych dróg. Najczęściej w praktyce spotykam się z trzema kierunkami w jakich podążają zarządzający w zakładach mięsnych, są to:
– współpraca z firmą zewnętrzną świadczącą usługi outsorcingu pracowników produkcyjnych,
– inwestycje w automatyzację procesów produkcyjnych,
– współpraca z zewnętrznym doradcą odpowiedzialnym za stałe lub projektowe doskonalenie procesów produkcyjnych.

 

Zlecanie zatrudniania pracowników produkcyjnych firmom zewnętrznym znane jest już od dawna. Jako pracodawcy wiemy, jakie elementy umowy współpracy z firmą zewnętrzną są kluczowe. Świadomość korzyści i potencjalnych ryzyk z jakimi wiąże się outsorcing pracowników produkcyjnych jest ważnym elementem decyzji zarządczych. Newralgicznym elementem jest komunikacja pracowników zewnętrznych z naszym zespołem. Różnice kulturowe, bariery językowe i inne standardy pracy bywają sporym wyzwaniem dla kierowników produkcyjnych. Jak poukładać pracę, aby pracownicy zewnętrzni pracowali efektywnie i zachowywali nasze standardy? Zdarza się, że pomimo deklarowanego doświadczenia zewnętrzny pracownik rozbioru, uboju czy wędliniarz posiada niewystarczające umiejętności wobec naszych oczekiwań. Odpowiednie zaplanowanie procesu wdrożeniowego i wewnętrzny program szkoleniowy wymaga cierpliwości i ciągłego doskonalenia. Niewątpliwą zaletą outsorcingu pracowników produkcyjnych jest stabilizacja zatrudnienia, zapewnienie zastępowalności pracowników podczas ich absencji oraz odpowiedzialność firmy zewnętrznej za wszelkie kwestie kadrowe i dokumentacyjne związane z zatrudnianiem cudzoziemców. Odpowiednie zmotywowanie i zadbanie o rozwój pracowników zewnętrznych zwiększa szanse na dłuższą współpracę, a to z kolei wpływa na optymalną organizację produkcji w zakładzie przetwórstwa mięsnego.

 

Coraz częstszym argumentem wobec nowych inwestycji jest automatyzacja procesów produkcyjnych, umożliwiająca zastąpienie pracy żmudnej i monotonnej dla człowieka pracą maszyny. Stereotypem jest utożsamianie automatyzacji z redukcją miejsc pracy. W dzisiejszych czasach deficytu pracowników, automatyzacja jest raczej receptą na rozwój i sposobem na wypełnienie luki realizacji tej pracy, która jest nieatrakcyjna dla nowych pracowników. Wyobraźmy sobie stanowisko pracy polegające na faszerowaniu plasterków szynki sałatką warzywną, przez kilka godzin, przy zachowaniu stabilnej efektywności i jakości…. To dobry przykład do zautomatyzowania pracy, gdzie przy zastosowaniu podstawowej maszyny jesteśmy w stanie osiągnąć wydajność 36 rolek w ciągu 60 sekund.
Rozsądny szef znajdzie pracę dla doświadczonego i zaangażowanego pracownika w swojej firmie, przygotuje odpowiednie wdrożenie i zaangażuje go w nowe odpowiedzialności. Nie zapominajmy, że system zawsze może się pomylić i nie wychwycić np. wady jakościowej. Dlatego na pewnych etapach procesu produkcyjnego, to wciąż człowiek – ze swoimi wszystkimi zmysłami – pozostaje niezastąpiony. Automatyzację w zakładzie przetwórstwa mięsnego warto rozpocząć od zbadania potrzeb, jaki fragment procesu, które operacje warto unowocześnić.

 

Nieuzasadnionym jest wprowadzanie automatyzacji we wszystkich możliwych obszarach. Taka rewolucja może spowodować chaos, w którym trudno będzie zachować równowagę. Już samo wprowadzenie komputera na stanowisku pracy operatora wiąże się z obawą przed nowym i nieznanym. Pracownik z 30 – letnim stażem może nie potrafić obsługiwać komputer, od zawsze był przecież operatorem liniowym i niekoniecznie ochoczo podejdzie do wprowadzanych udoskonaleń. Podstawą pomyślnego wdrożenia jest komunikacja i dialog trójstronny na linii: operator produkcyjny – firma wdrażająca – kadra zarządzająca. Gwarancją dobrze wdrożonej automatyzacji jest zaangażowanie zespołu operatorów produkcyjnych podczas całego procesu wdrożeniowego. To oni mają największą wiedzę, w jaki sposób można przyspieszyć pracę bez ryzyka pogorszenia jakości. To również doskonały czynnik motywujący pracowników bezpośrednio zaangażowanych w innowacyjne zmiany jakie planujemy wprowadzić w zakładzie. Oczywiście wymaga to od nas inwestycji czasowej i zaangażowania na etapie modelowania i wdrażania, ale dzięki takiemu podejściu w przyszłości unikniemy kosztownych szkoleń, wielokrotnych pytań, przestojów i awarii. Oferta firm specjalizujących się w usługach automatyzacji poszczególnych gałęzi przemysłu jest bogata. Automatyzacja nie musi być rewolucją o budżecie z wieloma zerami. Może oznaczać to organiczny rozwój małymi krokami, stopniowo oswajając pracowników z nowym i nieznanym.
Osobiście najczęściej uczestniczę jako technolog z outsorcingu w doskonaleniu istniejących procesów w zakładach przetwórstwa mięsnego lub modelowaniu od podstaw nowych produkcji. Z pokorą podchodzę do każdego człowieka pracującego na produkcji w zakładzie mięsnym. Kiedy 20 lat temu u boku ojca – mojego pierwszego mistrza – uczyłem się wiązania wędzonek, rozbiorów czy trybowania, doświadczałem fizycznej pracy na każdym etapie w zakładzie mięsnym. Wówczas był to czas konsekwentnego dążenia do celu, aby w końcu dorównać do sprawności i szybkości pracy doświadczonych rzeźników, którzy trybowali łopatkę w czasie poniżej 1 minuty.

 

To praktyka pod czujnym okiem wędzarza nauczyła mnie właściwego doboru drewna do wędzarni tradycyjnych, odpowiedniego gatunku i wysezonowania, najlepszego dla uwędzenia i wysuszenia określonego rodzaju wędliny. Takie umiejętności daje wyłącznie praktyka i wiedza doświadczonego wędzarza.
Miałem przywilej uczenia się od pracowników z 20-30 letnim stażem. To właśnie oni pokazali mi różne sprytne metody stosowane np. podczas obróbki, których nie sposób znaleźć w literaturze branżowej.
Lubię dzielić się swoją wiedzą i praktyką, szczególnie z absolwentami studiów wyższych o kierunku technologia przetwórstwa mięsnego. Podczas projektu trwającego średnio 12 miesięcy absolwent uczelni jest w stanie nabrać praktycznej wiedzy, jak efektywnie zarządzać technologią, w jaki sposób optymalizować produkcję i jak skutecznie wdrażać nowości produktowe.

 

Tymczasowa współpraca z zewnętrznym doradcą, określona w sposób projektowy, może być również sposobem na ograniczony dostęp do dobrej jakości specjalistów. Czego dotyczą najczęściej realizowane projekty? Tak naprawdę każda współpraca to inna opowieść… której akcja główna dotyczy optymalizacji:
– kosztów produkcyjnych,
– czasu pracy pracowników,
– kosztów receptur,
– uzysków rozbiorowych,
– wsadów surowcowych
– czasu obróbki cieplnej,
– sposobów klasowania mięsa,
– ciągu produkcyjnego i rozbiorowego zakładu.

 

Poza akcją główną mamy również aktorów drugoplanowych, ich współpracę, zespołowość i komunikację. Bez wspólnego języka produkcji & handlu & produkcji nie ma szans na „happy end”. Z uwagi na deficyt doświadczonych technologów przetwórstwa mięsnego oraz optymalizację kosztową, zakłady decydują się również na stałą współpracę z zewnętrznym doradcą. W zależności od wyników audytu wstępnego każdorazowo ramy współpracy i niezbędne zaangażowanie czasowe są definiowane indywidualnie.

 

Odpowiadając za rozwój w zakładzie przetwórstwa mięsnego korzystajmy z różnych ścieżek, działajmy sprawniej czerpiąc z doświadczenia zewnętrznego. Podchodźmy do kolejnych wyzwań z odwagą i otwartością do nowego. Otoczenie zmienia się szybciej niż kiedykolwiek, więc i nasze sprawdzone sposoby warto uzupełnić i wzbogacić o nowe.