Bezpieczne opakowania – rosnące zaufanie do wyrobów pakowanych w czasie pandemii

W czasie pandemii okazało się, jak ogromną rolę odgrywa pakowanie produktów. Jest ono istotne nie tylko z perspektywy bezpieczeństwa żywności, ale również pomaga spełniać oczekiwania konsumentów, pragnących zaopatrywać się w wyroby w jak najlepszy sposób zabezpieczone przed możliwością zarażenia się koronawirusem. Nowa rzeczywistość w nagły i drastyczny sposób zmieniła trendy i zwyczaje zakupowe Polaków. Paraliżujący lęk przed nieznanym wirusem sprawił, że pakowana żywność stała się synonimem bezpieczeństwa.

 

Czy rzeczywiście pakowane wyroby są bezpieczniejsze? W jaki sposób epidemia zmieniła styl robienia zakupów? Czy nowe trendy mają szansę utrzymać się dłużej? Czy ekologia w obliczu pandemii zeszła na drugi plan? I jak zbudować zaufanie do produktu w czasie pandemii poprzez opakowanie – o wypowiedź poprosiliśmy panią Martę Marczak – Dyrektor ds. strategii marek PwC Polska.

 

Pani Marto, czy opakowane produkty mogą dać klientom poczucie bezpieczeństwa?
Tak, konsumenci czują się bezpieczniej kupując produkt, co do którego mają pewność, że nie był wcześniej zbyt często dotykany. W ostatnim czasie wszyscy cierpimy na ogromny deficyt poczucia bezpieczeństwa, bo sytuacja, która nas spotkała jest zaskakująca i bardzo nierozpoznana. Ciągle tak mało wiemy o wirusie, że boimy się wszystkiego.

 

Jak to wpłynęło w takim razie na styl robienia zakupów?
Tu zmiany są diametralne. Zostaliśmy zmuszeni do zupełnie innych zachowań w sklepach i w przestrzeni sklepowej. Zaczynamy zupełnie inaczej przechodzić przez sklep i staramy się nie spędzać w nim zbyt wiele czasu. Chcemy kupować szybko, a przede wszystkim bezpiecznie. Wydaje mi się więc, że chociażby z tego powodu, wszystkie produkty konfekcjonowane będą zyskiwały na znaczeniu, również w kategorii mięsa i wędlin. Wszystko, co jest zapakowane, jest bezpieczne – pochodzi z higienicznej fabryki, na swojej drodze spotkało niewiele osób i jest chronione aż do momentu, kiedy znajdzie się w naszym domu. W związku z powyższym, należy się więc spodziewać, że rzeczywiście będzie istniał na razie dystans, jeśli chodzi o wszystkie kategorie sprzedaży luzem w przestrzeniach, w których mogłyby być narażone na kontakt z innymi ludźmi, ze sprzedawcami, z obsługą sklepu, z powierzchniami, z którymi żywność się stykała.

 

Czy to znaczy, że plastik stał się rozwiązaniem aktualnych problemów?
Wydaje się to wiodącą zmianą. Za tym idzie jednak ważna kwestia – jeżeli zaczniemy teraz wszystko pakować w plastik, a nie nauczymy się traktować go w sposób odpowiedzialny, to możemy sprowadzić na siebie kolejne nieszczęście. Rozprawimy się co prawda z wirusem, ale za to przyspieszymy kryzys, o którym już od dawna mówimy, mam tu na myśli kryzys klimatyczny. Używanie plastiku wymaga bowiem ogromnej ostrożności i społecznej świadomości.

 

Jaka jest rola producentów opakowań w nowej rzeczywistości?
Przede wszystkim konieczna jest odpowiedź na pytanie, czy istnieje możliwość pakowania żywności, mięsa i wędlin w surowce, które będą bardziej przyjazne dla środowiska? Będą bezpiecznie nie tylko dla ludzi, ale również dla naszej planety. Jest to zagadnienie techniczne – w co pakować, aby pozostawić jak najmniejszy ślad. Drugim zadaniem, i w tej chwili już nie tylko producentów, ale również sklepów i sieci handlowych, jest budowanie świadomości związanej z tym, jak należy obchodzić się z tym tworzywem, jak go utylizować i segregować. Jest przecież wygodny, bezpieczny i wręcz doskonały do przechowywania żywności. Niebezpieczny staje się zaś w rękach człowieka, wtedy, kiedy wyrzucamy go gdziekolwiek, nie zastanawiając się zupełnie nad konsekwencjami takiego postępowania. Widzę więc dwa wyzwania. Pierwszym jest dążenie do tego, aby materiały wykorzystywane do pakowania żywności były jak najbardziej przyjazne, a drugie to edukacja, aby dla ludzi było oczywiste i naturalne, że należy się z nim obchodzić w odpowiedni sposób. Te dwie rzeczy są według mnie w tej chwili najistotniejsze.

 

Koronawirus a ekologia – czy stanęliśmy w miejscu?
Trochę tak. Jeszcze przed kryzysem zdrowotnym wiele dobrego zaczęło dziać się w kwestii ekologii. Sieci zaczęły stawiać na edukację, wiele z nich promowało posiadanie własnych opakowań, a niektóre zamiast folii, proponowały naturalne opakowania materiałowe. Widać było wyraźnie, że świadomość ekologiczna zaczęła rosnąć. Było to jednak przed wirusem. Teraz wróciliśmy niejako to stanu wyjściowego. Proszę zauważyć, jak szybko straciliśmy wypracowane zmiany. Teraz, kiedy idzie się ulicami miasta, czy ogląda okolice sklepów, zauważa się wszędzie folię, foliowe torebki, czy rękawiczki. Oczywiście w sytuacji zagrożenia życia zmieniają się priorytety, ale to jest myślenie krótkoterminowe, bo przez takie nierozsądne działania szykujemy sobie kolejny kryzys. Potrzebujemy więcej edukacji oraz odpowiedzialnych i świadomych zachowań, bo w przeciwnym wypadku wpadniemy z deszczu pod rynnę.

 

Czy jest jakaś szansa, że branża mięsna rozwiąże ten problem?
Zdecydowanie tak. Każdy kryzys to szansa na innowacje, nowe pomysły i rozwiązania. Jestem dobrej myśli, jeśli chodzi o branżę mięsną. Teraz to tyko kwestia odpowiedzialności i myślenia długoterminowego. Od dawna dyskutowaliśmy w środowisku producentów mięsa i wędlin, że zagrożenie klimatyczne i kryzys nie są mrzonką. To niestety dzieje się naprawdę. Widać już zresztą wyraźnie, że susza stoi w kolejce, żeby dać nam w kość i nie są to tylko i wyłącznie wymysły naukowców. Musimy myśleć długoterminowo i mocno brać pod uwagę aspekt środowiskowy. Nie chodzi teraz o to, żeby w tej danej chwili sprzedać i zarobić jak najwięcej. Chodzi o to, żebyśmy przetrwali i to nie tylko przez najbliższe lata, ale także przez pokolenia. Może to być trudne, ale jestem pewna, że świadomy konsument powinien rozumieć, że warto płacić więcej za rozwiązania, które są wartościowe i słuszne. Należy jednak pamiętać, że będziemy także mieli konsumentów o mniejszych zasobach finansowych, którzy będą liczyli pieniądze, będą się zastanawiali, jak je najlepiej wydać. Niestety, kryzys gospodarczy jest faktem i on też gra swoją melodię. Cała ta sytuacja, z którą się borykamy jest ogromnym wyzwaniem – jak wprowadzić innowację, aby nie musieć jej wyceniać bardzo drogo, tak, aby mogła stać się dostępna powszechnie, a nie wyłącznie dla zamożnych konsumentów. Wszystko w ostatnim czasie zmieniło się bardzo gwałtownie. Między klientami a sprzedawcami pojawiły się plastikowe zasłony, rękawice, maski. W kolejkach stoimy między sobą w dużych odstępach. Gdybyśmy umówili się pół roku temu, że mamy kupować w ten sposób, to nigdy nie udałoby się wdrożyć zmian bez przymusu, jakim jest katastrofa. Widać więc wyraźnie, że nadszedł moment, w którym uświadomiliśmy sobie, że tego typu kryzysy zawsze przychodzą niespodziewanie i są jak najbardziej realne. Misją branży spożywczej, jest to, żeby sprawić, aby żywność z jednej strony służyła ludziom, wzmacniała ich zdrowie i dawała przyjemność, a z drugiej strony, jak najmniej szkodziła światu, w którym żyjemy. Są to naczynia połączone i musimy o tym pamiętać. Do niedawna interesowała nas wyłącznie wygoda. Dzisiaj dochodzi do tego odpowiedzialność za wszystkie nasze działania i nie możemy tego rozdzielać, bo to by oznaczało, że niczego nie wynieśliśmy z doświadczenia, które wspólnie przeżywamy.

 

Dziękuję za rozmowę.