Podobne historie, te same wartości i wieloletnia współpraca

Koczorowski słynie z wyrobów wędliniarskich wysokiej jakości. Różak z tego, że jego etykiety i wiedza potrafią wyróżnić każdy produkt na tle konkurencji. Wieloletnią współpracę obu wzmacnia jeszcze ten trzeci: BEONTAG – dostawca niezawodnych materiałów do produkcji etykiet. Poznajcie ich historię.

 

Ich historie sięgają podobnego czasu – lat 90-tych. W obu przypadkach synowie są kontynuatorami dziedzictwa swoich ojców, którzy zaczynali od zera. Zarówno Piotr, jak i Maciej sprawili, że ciężka praca ich ojców została rozwinięta do tego stopnia, że dziś nazwisko Koczorowski w branży wędliniarskiej i Różak w segmencie etykiet są synonimami jakości i oryginalności. A że obu w pewnym momencie połączył los, to dziś są przykładem dobrej współpracy, z której korzyści mają nie tylko ich dobrze prosperujące firmy, ale przede wszystkim ich klienci. Zapewne nie byłoby to możliwe, gdyby nie BEONTAG, którego świetne materiały zapewniają etykietom Różaka odpowiednią jakość, a co za tym idzie, opakowanym w nich wędlinom Koczorowskiego dobry zbyt u wymagających klientów.

 

Historia Piotra Koczorowskiego
Szary Żuk
To był czas przełomu, transformacji ustrojowej. W wielkopolskiej wsi Połajewo Edmund Koczorowski budował garaż. Taki z kanałem. Podczas prac, senior się rozchorował, a syn wpadł do zalanej wodą dziury. – Gdy ojciec wydobrzał, postanowił go zasypać i na miejscu garażu zbudowaliśmy… masarnię – wspomina Piotr Koczorowski właściciel i twórca firmy Lucre, znanej z marki „Koneser Smaków”. Temat wędliniarski nie był tematem nowym. Pan Piotr wspomina, że ubijać świnie pomagał ojcu już jako 10 latek.
Przetwórnia zaczynała od 10 świń dziennie. Pan Piotr pamięta, że zaraz po tym, jak zdał prawo jazdy rozklekotanym szarym Żukiem woził swoje wyroby do Poznania. – Zupełnie nie znałem miasta, nie było wtedy ani telefonów komórkowych, ani GPS-ów, tylko mapa na kartce, którą wyrysował mi ojciec – wspomina. Tak dotarł na osiedle Chrobrego. – Tam z paki sprzedawałem nasze pierwsze wyroby. A że miałem dobre serce, zawsze kręcącym się tam starszym paniom dorzucałem coś gratis – tłumaczy. Wieść o młokosie z Połajewa, który przywozi dobre wędliny i mięsa rozeszła się lotem błyskawicy.

 

„Teatralka” i parówki z Połajewa
Śp. Edmund Koczorowski miał 4 synów. Piotr jest najstarszym z rodzeństwa. I to on przejął po ojcu pracowitość i ambicję, która miała zaprowadzić go na szczyt. – To tata nauczył mnie produkcji, ale to ja ją wciąż modernizowałem i udoskonalałem – mówi. Interes rodzinny Koczorowskich rozwinął się tak bardzo, że firma zarządzana przez duet ojca z synem miała 50 sklepów. Ich wyroby były obecne na najbardziej kultowych dla stolicy Wielkopolski miejscach. Każdy, kto poznał nocne życie Poznania, lub studiował w tym akademickim mieście, doskonale zna budkę przy moście Teatralnym. Popularna „Teatralka” zawsze słynęła z kapitalnych zapiekanek i hot dogów. – Z jej właścicielem Jackiem Kanią spotkaliśmy się przypadkiem na os. Rzeczpospolitej. Jacek odwiedzał tam swoją mamę, a ja miałem tam sklep. Szybko doszliśmy do porozumienia i moje parówki stały się znakiem firmowym jego hot dogów – zaskakuje pan Piotr. W szczytowym okresie schodziło 1,5 tys. ciepłych bułek z parówkami z Połajewa. Zresztą do dziś schodzi, tyle że już nie produkowanych według technologii Piotra Koczorowskiego. – Byłem bardzo ambitny i chciałem mieć coś swojego, a nie wspólnego. Zostawiłem zakład tacie i braciom, a sam utworzyłem firmę Lucre – wyjaśnia. Najstarszy z braci Koczorowskich zaczął budować nową markę od Rynku Jeżyckiego, kolejnego z kultowych miejsc na mapie Poznania.

 

Najlepsze lokalne wyroby
Dziś Lucre zatrudnia 80 osób. – Trzydziestu z nich pracuje w zakładzie w Książu, pozostałe 50 to ekspedientki w 17 sklepach, które posiadam – wymienia. Dziesięć z nich ma w Poznaniu, pozostałe są m. in. w Kórniku, Swarzędzu czy Miłosławiu. Na 2,5 tys. m. kw. dziennie przerabia trzy tony mięsa. – Nie wypuszczę na rynek produktu, który mi nie smakuje – tłumaczy. Dopieszcza każdy swój wyrób w najdrobniejszym detalu, a Maciej dostarcza mi najlepsze etykiety, gdyż właśnie to etykiety stanowią opakowanie mojego produktu. – To są wyroby dla tych, którzy mają podobną do mnie nutę smakową i szukają przy tym smacznych i zdrowych wędlin czy mięs – mówi. Topowymi produktami na rynku są kmiciuk, szynka rolka, metka z szynki i kiełbasa krucha z cielęciną. Oby następny z klanu Koczorowskich syn Piotra – Krystian kultywował rodzinną tradycję.

 

Historia Macieja Różaka
Najpierw piwnica, potem Kluska
Książ Wielkopolski od Murowanej Gośliny dzieli 80 km. A my znowu przenosimy się do lat 90 –tych. Tym razem do roku 96. – Tata pracował w firmie, która importowała maszyny i papier do produkcji etykiet. Właściciel nabrał leasingów i jego firma zbankrutowała. A ojciec został ze starą maszyną i laptopem pełnym kontaktów – wspomina Maciej Różak, dyrektor handlowy w firmie ojca – Zdzisława Różaka pod nazwą Drukarnia-Etykiety Różak. Pan Maciej wspomina, gdy po szkole w piwnicy pomagał ojcu rozkręcać biznes. – Byłem w czwartej klasie szkoły podstawowej, a zaczynaliśmy od rolek do kas fiskalnych i taśm do metkownicy – wylicza. Pracowitość i przedsiębiorczość seniora wsparta przez syna sprawiły, że piwnicę zamienili na garaż, a garaż na hale produkcyjne. – W wieku 17 lat wygrałem jeden z największych przetargów na dostawcę etykiet do Instytutu Logistyki i Magazynowania w Poznaniu. Nikt w branży wtedy na mnie nie stawiał – mówi z dumą. Poprzez jakość i innowacyjne podejście drukarnia Różaków stawała się coraz popularniejsza. – W pewnym momencie współpracowaliśmy z legendą przedsiębiorczości panem Romanem Kluską – wspomina pan Maciej.

 

Jakubiak i połowa Irlandii
Drukarnia ojca i syna dziś ma siedzibę w Obornikach. – Mamy wielkie, nowoczesne hale produkcyjne, magazyn wysokiego składowania na 180 miejsc paletowych, sześć nowoczesnych maszyn drukujących, a 26 pracowników pracuje na dwie zmiany – wylicza. Wieczorem w siedzibie firmy Różak mówi mi, że tylko dziś z taśm zeszło aż 2,5 miliona etykiet! – Mieliśmy dwa duże zamówienia do największych firm cateringowych w kraju – mówimy tutaj o znanych markach w segmencie cateringu dietetycznego. Po chwili pokazuje mi etykiety z podobiznami znanego jurora programu Master Chief – kucharza Tomasza Jakubiaka, fotomodelki Sandry Kubickiej czy dziennikarki kulinarnej – Darii Ładochy. Pan Maciej mówi, że mają zamówienia nie tylko z Polski, ale i z całej Europy. – Z Francji, Niemiec, Chorwacji i Irlandii. W samej tylko Irlandii opanowaliśmy połowę rynku etykiet dla zakładów mięsnych – cieszy się. – Gdy byłem w Cork i wszedłem do sklepu, lokalni sprzedawcy pokazywali mi moje etykiety – dopowiada z dumą. Nie byłoby tak, gdyby nie jakość produktów i przystępna cena i krótkie terminy produkcji, które oferuje ich drukarnia, a co najważniejsze współpraca z Firmą Beontag, która od 25 lat zapewnia mi odpowiednie wsparcie.

 

Niemożliwe nie istnieje
Sześć lat temu jeden z potentatów logistycznych miał problem. Był czas Bożego Narodzenia, a z wysyłanych przez nich Boxów z kosmetykami dla pań zaczęły odpadać etykiety. Sytuacja była podbramkowa. Nikt nie chciał się podjąć interwencji. Prawie nikt. Bo ratowania sytuacji podjęła się drukarnia Różak. – W ekspresowym tempie przygotowaliśmy nowe, dobrej jakości etykiety, przy okazji usprawniliśmy cały proces logistyczny wysyłki i tak zyskaliśmy nie tylko nowego bardzo dużego klienta, ale też opinię, że jesteśmy firmą, która realizuje rzeczy niemożliwe – uśmiecha się pan Maciej. Gdy pytam go, co jeszcze wyróżnia ich spośród konkurencji, wymienia „jakość”. – Składają się na nią najlepsze materiały na rynku, które dostarcza nam firma BEONTAG. Współpracujemy już ze sobą 25 lat i niech to będzie najlepszą rekomendacją ich marki – dopowiada. Pan Maciej wśród wyróżników ich drukarni wymienia też wiedzę, której tak bardzo dziś potrzeba w pracy. Pewnie dlatego stali się etykietowym potentatem nie tylko na polskim, ale i na europejskim rynku materacy. Z ich usług korzystają też wszystkie największe firmy w branży chemicznej, zajmujące się m. in. proszkami do prania czy płynami do płukania. – Z naszych rozwiązań korzystają też firmy logistyczne, które wykorzystują etykiety do repakingu – uzupełnia. W przeciwieństwie do historii Koczorowskich, u Różaków syn pozostał w firmie ojca i ją rozwija, a nie zajmuje się tworzeniem marki od początku, kontynuując rodzinną tradycję.

 

Ciężarówka ze Szwecji
O tradycji można mówić w kontekście współpracy Różaka z firmą Scandstick, która swoją pierwszą ciężarówkę ze Szwecji do Gryfina wysłała 25 lat temu. Traf chciał, że dotarła ona do pana Macieja, który szybko odszukał producenta, po czym sam zaczął od niego ściągać materiały ze Skandynawii. Kilka lat później przedstawicielem firmy Scandstick / Beontag w Polsce została Pani Hanna Barcińska. Ona mocno pracowała nad zacieśnianiem współpracy między obiema firmami. Dość powiedzieć, że taki stan trwa od 20 lat! Dziś obie firmy odważnie patrzą wspólnie w przyszłość, omawiając kolejne obszary biznesowe, które mogą pokazać w innowacyjnym podejściu, wykorzystując do tego celu nowatorskie materiały. W międzyczasie Scandstick został kupiony przez brazylijskie konsorcjum Beontag, co otworzyło nowe możliwości współpracy.

 

Współpraca, która się opłaca
Skoro o współpracy. Różak z Koczorowskim poznali się przez przypadek. – W poznańskiej Plazie usiedliśmy na chwilę rozmowy. A że Maciej tak, jak i ja jest kontaktowy, to szybko doszliśmy do porozumienia – wspomina pierwsze spotkanie z Różakiem – Koczorowski. To było 10 lat temu. Dziś ich współpraca wykracza poza biznes. – Dobre relacje są bardzo ważne, a ja swoich klientów traktuję po przyjacielsku, tak jak sam chciałbym być traktowany – tłumaczy Różak. – Bardzo sobie chwalę naszą współpracę, bo firma Macieja ma krótkie terminy realizacji i oferuje etykiety dedykowane, a nie masowe – wylicza. Pan Maciej wie, że klienci dziś kupują oczami, jakość określa sytuacja, gdy wraca klient a nie produkt. – Dziś, żeby sprzedać nawet najlepszy produkt, musimy go dobrze opakować – zauważa mój rozmówca. Pokazuje mi opakowanie i mówi, że to wyrób firmy BEONTAG. – Od 25 lat współpracujemy z firmą Scandstick, która od dwóch lat jest własnością BEONTAG – tłumaczy. Koczorowski przyznaje, że za namową Różaka od początku 2024 roku zmienił wszystkie opakowania na folię termiczną PP produkcji BEONTAG. – Jestem bardzo zadowolony z tej decyzji, bo dzięki temu moje wyroby nie nasiąkają wodą, błyszczą, a na etykietach widać wyraźnie moje logo, które się nie ściera – wylicza. Obaj przyznają, że opakowanie jest wizytówką tego, co jest w środku. Wizytówką, która przy mocnej konkurencji i wyśrubowanych normach jakości i bezpieczeństwa może być game changerem w pozyskiwaniu nowych zamówień.

 

Autor: Michał Bondyra

 

 

 

Maciej Różak
Dyrektor handlowy
tel. kom. + 48 691 735 374
m.rozak@zebra-polska.com.pl